21 grudnia 2021 roku sąd najwyższy w Wielkiej Brytanii przychylił się do pozwu jaki złożył Frederik Tylicki przeciwko drugiemu jeźdźcowi – Grahamowi Gibbonsowi. Tylicki zarzucił Gibbonsowi lekkomyślność podczas rozgrywania gonitwy w 2016 roku w Kempton Park, która doprowadziła do wypadku. W wyniku upadku z konia F. Tylicki doznał przerwania rdzenia kręgowego i paraliżu. Decyzja sądu dała “zielone światło” do sprawy odszkodowawczej i zadośćuczynienia. W materiałach prasowych czytamy, że Tylicki będzie domagał się 6mln funtów odszkodowania.
Prowadząca sprawę sędzia Karen Walden-Smith uznała, że pan Gibbons „zlekceważył bezpieczeństwo Tylickiego w wyścigu”. Orzekła, iż „bardzo prawdopodobne jest, że Gibbons był świadomy obecności pana Tylickiego (za nim) przed upadkiem. Będąc wysoce wykwalifikowanym i utalentowanym jeźdźcem jeżdżącym na wysokim poziomie, musiał potrafić ocenić sytuację w wyścigu w zależności od jej warunków, (…) między innymi miejsca jakie zajmują poszczególni rywale, aby dostosować swoją jazdę i taktykę.” W opinii sądu działania pana Gibbonsa „nie były zwykłymi pomyłkami lub błędami w ocenie sytuacji”. Z zapisów video wynikało, że czas na podjęcie decyzji przez Gibbonsa wynosił kilka sekund. „W niektórych okolicznościach można to uznać za krótki okres (…) jednak na tyle długi, że doświadczony jeździec mógł zareagować w sposób prawidłowy”.
Prawnicy Tylickiego dowodzili, że Gibbons wjechał dosiadanym koniem (Madame Butterfly) na tor Tylickiego, co pociągnęło za sobą serię wydarzeń zakończonych tragicznym w skutkach wypadkiem. Gibbons podczas rozprawy zaprzeczał, jakoby próbował zablokować tor Tylickiego. „Kiedy Freddy krzyknął na mnie, natychmiast spojrzałem przez prawe ramię i byłem zaskoczony, że był tam jego koń”. Obrońcy Gibbonsa podnosili m.in., że został oczyszczony z zarzutów przez sędziów na torze Kempton Park w tym samym dniu (steward raport). W ich opinii nie było wystarczająco dużo miejsca, aby Tylicki mógł kontynuować bezpiecznie wyścig. Sędzia odrzuciła te twierdzenia, opierając się na zeznaniach Jima Crowleya i Pata Cosgrave’a, którzy również brali udział w pechowym wyścigu, oraz na ekspertyzie Ryana Moore’a. W opinii sądu „bardzo zaskakującym” było to, że sędziowie wyścigowi w 2016 roku nie zdecydowali się na odroczenie dochodzenia, biorąc pod uwagę, że tylko dwóch jeźdźców biorących udział w incydencie było dostępnych. Crowley i Tylicki zostali odwiezieni do szpitala. Gdyby posiadali więcej dowodów, mogli dojść do zupełnie innych wniosków. Sędzia Walden-Smith uważa jednak, że krytykowanie sędziów wyścigowych za podjętą decyzję w tych trudnych okolicznościach, jest nieodpowiedzialne.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że pierwszy raz sąd cywilny uznał winę innego jeźdźca i tym samym otworzył drogę do dochodzenia roszczeń (finansowych). Kwota odszkodowania nie była tematem zakończonej rozprawy, zapewne za kilka miesięcy ją poznamy. Pojawiają się natomiast inne pytania dotyczące m.in. odpowiedzialności sędziów wyścigowych za podważone przez sąd cywilny decyzje, ubezpieczenia OC dla uczestników wyścigów (jeźdźców) – ich wysokość i zakres, obawy jeźdźców przed uczestnictwem w wyścigach w związku z możliwością dochodzenia odszkodowania w sądzie przez innych. A Temida potrafi….zaskoczyć.
Dla przypomnienia – w Polsce każdy jeździec/powożący posiadający licencję oraz pracownicy stajni wyścigowej muszą posiadać ubezpieczenie NNW (ale nie OC)…
Artykuły
opracowanie
J. Kasprzak