Przejdź do treści

Sędzia u wagi w wyścigach

 

Przychodząc w dniu wyścigowym na tor niejednokrotnie słyszeliśmy komunikat spikera “W gonitwie nr 1, koń nr 4 poniesie wagę …. kg” lub “W gonitwie nr 6, na koniu nr 5 jeździec pojedzie z wagą …. kg”. Może na samym początku nie zwraca się na to uwagi, lecz z czasem zaczynamy się uważniej przyglądać wyścigom, czytać Program Gonitw i na pewno każdy z nas wiele razy zastanawiał się o co chodzi z tymi wagami. Czym i po co są te dziwne cyfry przy nazwisku jeźdźca dosiadającego danego konia i dlaczego raz jest np. 56,5 kg, a innym razem 63 kg? Kto jest za nie odpowiedzialny i jak to się sprawdza?

Pierwsze zapisy odnośnie wag, jakie konie maja nieść w gonitwach, datowane są na XVII wiek oczywiście w Anglii. Wówczas to Charles II stworzył pierwsze warunki gonitw, będących pierwowzorem dla późniejszej serii King’s Plate. Jeźdźcy biorący udział w tych gonitwach rywalizowali wówczas na 6-letnich koniach, na dystansie 4 mil z wagą 76 kg. Wyścigi jako chyba najbardziej konserwatywny sport (czy rozrywka) na przestrzeni lat ewoluowały dostosowując się do aktualnych uwarunkowań politycznych, gospodarczych czy społecznych. Jednak główne założenia tej dyscypliny nigdy nie uległy zmianie. Naczelną zasadą wyścigów jako publicznych prób dzielności jest to, aby szanse wszystkich uczestników (pary koń-jeździec) były wyrównane. Jak się to robi? Przypisując odpowiednią wagę jaką konie poniosą w danym wyścigu. I to jest proste i zrozumiałe. Trudniejszym aspektem “wagi wyznaczonej” jest sposób jej ustalania. Każdy trener czy właściciel zapisując konia do gonitwy musi brać pod uwagę kilka czynników, które będą mieć wpływ na ciężar, jaki koń poniesie w wyścigu. Należą do nich rasa, wiek konia, płeć, dotychczasowe osiągnięcia (zwycięstwa lub wygrane pieniądze), dystans na jakim będzie koń rywalizował, doświadczenie jeźdźca, który będzie dosiadał danego konia (w oparciu o  liczbę odniesionych zwycięstw w karierze). Wpływ na wagę będzie mieć również to, czy koń zostanie zapisany do gonitwy dla koni słabszych (grupa niżej), czy koni lepszych (grupa lub kilka grup wyżej). Tutaj oczywistym jest, że w pierwszym przypadku trzeba mu “utrudnić” rywalizację poprzez dociążenie, a w drugim “ułatwić” poprzez ujęcie wagi. Wszystkie powyższe warunki są zawarte w Regulaminie Wyścigów Konnych i wyraźnie opisane. Powyższe zwyżki lub zniżki stosuję się do sztywno określonych przepisami wag wieku, w gonitwach dla koni jednego wieku lub różnego wieku. Żeby jeszcze trochę “namieszać” należy wspomnieć, że waga może się zwiększyć w wyniku decyzji sędziów wyścigowych (Komisji Technicznej) na podstawie stwierdzenia niekorzystnych warunków atmosferycznych (o 1 kg) oraz w związku z decyzją właściciela (lub osoby upoważnionej), która zwiększy wagę jeźdźca w wyścigu (maksymalnie do 2 kg). Drugi przypadek może mieć miejsce wtedy, gdy dany jeździec nie może się wyważyć (jest za ciężki), ale w chwili dołożenia mu 0,5, 1, 1,5 lub 2 kg zmieści się w swoim limicie i będzie mógł wziąć udział w gonitwie.

Kto jest odpowiedzialny za wagę, kiedy i jak się to weryfikuje?

W trakcie dnia wyścigowego, jak już napisałem w innych artykułach, nad całością czuwają sędziowie Komisji Technicznej. Mają oni do pomocy poszczególnych sędziów technicznych, którzy pełnią swoje funkcje na powierzonych im stanowiskach, w oparciu o zdobyte uprawnienia i uzyskane licencje. I tak jest również w tym przypadku. Wagę poszczególnych jeźdźców dosiadających koni, przed i po gonitwie, sprawdza “sędzia u wagi”. Jest to chyba najbardziej wymagająca i odpowiedzialna funkcja (oprócz sędziego Komisji Technicznej) w całej wyścigowej maszynie. Dlaczego? Po pierwsze sędzia ten współpracuje bezpośrednio z jeźdźcami oraz trenerami w trakcie dnia wyścigowego i jest narażona na wszystkie „przykrości”, jakie mogą wystąpić po wyścigu ze strony wcześniej wymienionych osób. Adrenalina i emocje robią swoje. Druga sprawa to znajomość przepisów wyścigowych. Tylko i wyłącznie perfekcyjna umiejętność w posługiwaniu się przepisami w tej bardzo szerokiej działce, jaką są wagi pozwala na to, aby wyścigi były rozgrywane zgodnie z przepisami i ich przeprowadzanie miało sens. Szybka reakcja na błędy przy wyznaczonych wagach, zmianach kategorii jeździeckich, czy rezultat konia osiągnięty w międzyczasie od zapisu do startu, a mający wpływ na wagę, uchroni jeźdźca od kary lub trenera i właściciela od dyskwalifikacji ich konia. Również znajomość marginesów błędu przy ważeniu po gonitwie może dać lub odebrać zwycięstwo czy miejsce płatne. Ale, żeby nie było tak łatwo, odpowiedzialność za wagę ponoszą również trenerzy. Zgodnie z przepisem w § 66 ust. 1 „Trener zgłasza sędziemu u wagi wagę jeźdźca stosowną do warunków gonitwy”. Tylko, że sędzia musi ją zweryfikować.

Co wchodzi w skład wagi jeźdźca?

Oczywistym jest, że będzie to waga samego jeźdźca, ale do tego należy dodać takie elementy jak: ubranie (spodnie, kurtka wyścigowa, buty, kamizelka ochronna), siodło (z popręgami, strzemionami, obergurt), podkładki pod siodło jeżeli jest konieczność ich zastosowania. W przypadku jeśli jeździec waży za mało, wówczas do powyższych elementów dodawany jest tzw. czaprak posiadający kieszenie na sztabki ołowiu. Czyli od wagi wynikającej z warunków gonitwy należy odjąć ok. 2 kg na tzw. osprzętowanie. Tak odpowiednio przygotowany jeździec musi stawić się na wadze przed wyścigiem, aby sędzia zaakceptował jego wagę do konkretnego wyścigu. 

Gdzie znajduje się miejsce pracy sędziego u wagi?

W związku z tym, że jeźdźcy musza zważyć się przed i po gonitwie, oraz że musi to zająć jak najmniej czasu (wszyscy czekają na wynik i wypłaty z totalizatora), musi ono być blisko pomieszczenia dla jeźdźców (tzw. dżokejki) i

blisko padoku na którym prezentują się konie, bądź są po gonitwie rozsiodływane. Głównym założeniem jest to, aby w jak najmniejszy sposób ingerować w czas potrzebny do zważenia oraz kontakt pomiędzy jeźdźcami a osobami postronnymi. Zgodnie z polskimi przepisami waga jeźdźca do gonitwy musi zostać przyjęta (czyli ustalona i zaakceptowana przez sędziego) najpóźniej na 45 minut przed wyścigiem, w którym jeździec ma wziąć udział. Natomiast po gonitwie jeźdźcy ważą się od razu po zejściu z konia i rozsiodłaniu go. Ciekawostką jest to, że w niektórych krajach ważenie jeźdźców po gonitwie obejmuje tylko tych co ukończyli wyścig na miejscu płatnym plus pierwszy z niepłatnego miejsca. W Polsce wszyscy jeźdźcy, którzy brali udział w gonitwie, muszą poddać się kontroli czy jechali z prawidłową wagą.

Jak pracuje sędzia u wagi?

Głównym narzędziem sędziego jest waga. Kiedyś tradycyjna (szalkowa), obecnie elektroniczna, posiadająca dwa lub więcej wyświetlaczy. Jeden dla sędziego, drugi dla jeźdźca. Na wielu torach (również w Polsce) proces ważenia jest pokazywany w telewizji, celem zachowania pełnej transparentności. Dla wielu może być zaskoczeniem, ale wyświetlacz nie jest ustawiony równo na 0,0kg tylko np. -0,5kg lub -1,5 kg. Wynika to z tego, że jeźdźcy obligatoryjnie muszą posiadać na sobie kamizelki bezpieczeństwa, chroniące ich w razie upadku z konia. Ze względu na różnych producentów, waga tych kamizelek różni się. Aby ułatwić pracę jaką jest dosiadanie koni władze wyścigowe ustaliły, że ustandaryzowana waga kamizelek nie będzie wliczać się do wagi wynikającej z warunków gonitwy, jaką koń ma ponieść w gonitwie. Czyli jeśli waga dla 3-letnego ogiera arabskiego czystej krwi wynosi 58kg, dosiadający go jeździec pojedzie z wagą 58kg + ustandaryzowana waga kamizelki. W Polsce jest to 0,5kg. Dodatkowo, zanim sędzia zaakceptuje wagę jeźdźca do wyścigu, poprosi go aby doważył się jeszcze o kilkaset gram, np. 300. Powód jest prozaiczny – w trakcie gonitwy organizm jeźdźca intensywnie pracuje i może tracić wagę poprzez pocenie się. W związku z tym, aby po gonitwie nie było niedowagi, sędzia nie zaakceptuje wagi równo 58kg, tylko np. 58,3kg plus ustandaryzowana waga kamizelki.

Ile sędzia dołoży na wypocenie – to zależy od samego jeźdźca. Są tacy, którzy doskonale znają możliwości swojego organizmu i przyjmą tylko dodatkowe 200g , ale są również tacy którzy musza mieć dołożone nawet 400g.

Na tym nie kończy się praca sędziego. Przy ważeniu może on np. poprosić jeźdźca o bat, aby sprawdzić czy spełnia on normy długości w zależności od wieku koni lub gonitwy w jakiej był używany. Z chwilą zważenia jeźdźców po gonitwie, sędzia przekazuję ustalenia do Komisji Technicznej informując, że wagi są prawidłowe lub nie. Jeśli nie, wówczas Komisja wszczyna postępowanie celem wyjaśnienia i podjęcia decyzji co do dalszych losów jeźdźca i konia. Sędzia u wagi jest również osobą u której jeźdźcy potwierdzają protest. Jeśli w gonitwie zaistnieją zdarzenia, będące w ocenie jeźdźców naruszeniem regulaminu wyścigów konnych, przekazują tę informację w pomieszczeniu wagowym, a sędzia dalej do Komisji Technicznej. W określonych przypadkach (m.in. nieregulaminowe zachowanie jeźdźca/ów w wyścigu) czas do potwierdzenia protestu ograniczony jest do chwili zważenia wszystkich jeźdźców i potwierdzenia ich wag do Komisji Technicznej. Z chwila kiedy sędzia u wagi dokona tej czynności, a jakiś jeździec zreflektuje się, że jednak składa protest – Komisja Techniczna automatycznie pozostawi wniosek jeźdźca bez rozpoznania, jako złożony po terminie.

Jak widać, aby wszystko przebiegało płynnie i sprawnie potrzebni są specjaliści, którzy nie tylko rozumieją ideę wyścigów, ale przede wszystkim znają przepisy. Polskie regulacje prawne, w porównaniu do innych krajów, nie są bardzo obszerne, a i tak sprawiają kłopoty. Każdy sędzia musi wiedzieć co, komu, gdzie i kiedy wolno. Sędzia u wagi musi na przykład wiedzieć czy praktykant dżokejski zastępujący kandydata dżokejskiego i mający dosiąść konia biegnącego grupę wyżej na dystansie 1600 metrów będzie miał tę samą wagę, co pierwotnie zapisany kandydat, czy nie. Patrząc z perspektywy widza, takich dylematów nie widać. Kibic przychodząc na wyścigi i zawierając zakład, liczy że nie straci pieniędzy z powodu błędów czy braku profesjonalizmu osób funkcyjnych. Odpowiedzialność ciążąca na sędziach jest więc bardzo duża, ale trzeba też pamiętać, że „poruszają się” oni tylko w ramach obowiązujących przepisów prawa, na których kształt nie zawsze mają wpływ.

 

J. Kasprzak

/fot. autor/

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *